Chodzi nie tylko o miejsca pracy, ale także o zapewnienie bezpieczeństwa samego wyrobiska górniczego. Wydobycie węgla brunatnego to proces, który jest skrupulatnie zaplanowany, podobnie jak proces zakończenia wydobycia, który musi być odpowiednio przygotowany i rozłożony w czasie. Zatrzymanie wydobycia węgla w Kopalni Turów oznacza brak możliwości funkcjonowania Elektrowni Turów, ponieważ zasilanie jej węglem z innej lokalizacji jest niemożliwe m.in. z przyczyn technicznych, logistycznych i środowiskowych. Zatrzymanie Elektrowni oznaczałoby oprócz problemów związanych z funkcjonowaniem Krajowego Systemu Elektroenergetycznego, również brak dostaw ciepła wykorzystywanego do ogrzewania wody w większości mieszkań w Bogatyni i części mieszkań w gminie, w tym do szkół, placówek samorządowych, szpitala czy podmiotów gospodarczych. Od funkcjonowania Elektrowni w zakresie dostaw energii elektrycznej i ciepła zależne jest bezpośrednio funkcjonowanie szklarni należących do przedsiębiorstwa Polskie Pomidory. To tylko niektóre konsekwencje zatrzymania wydobycia węgla.
Co więcej, zatrzymanie wydobycia węgla nie wyeliminuje konieczności dalszego prowadzenia innych procesów technologicznych w kopalni m.in. odwadniania odkrywki. Sytuacja jest więc trudna i to na wielu płaszczyznach:
- ekonomicznej – bo nagłe zaprzestanie wydobycia wiązałoby się z ogromnym obciążeniem budżetu PGE i państwa, a także ograniczyłoby przychody Gminy Bogatynia;
- społecznej – zwolnienia kilku tysięcy pracowników Kopalni i Elektrowni Turów i firm współpracujących, a także chaos i napięcia między Czechami i Polakami mieszkającymi na Trójstyku;
- ekologicznej – brak spełnienia warunków do odpowiedniego zabezpieczenia wyrobiska, wzrost tzw. „niskiej emisji” z powodu braku dostaw ciepła z Elektrowni do Bogatyni.
Dla dobra regionu, dla dobra mieszkańców tej części Polski i dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, Kopalnia i Elektrownia muszą pracować. Nie jesteśmy przygotowani na tak drastyczne decyzje, ani jako państwo, ani jako region, ani jako miasto i gmina Bogatynia. Zakłady przemysłowe zawsze są obciążeniem dla środowiska, jednak w XXI w. nie mogą funkcjonować bez dostosowania się do coraz bardziej restrykcyjnych przepisów. Wszystkie dostępne nowe technologie ograniczające wpływ Kompleksu na środowisko, a tym samym na mieszkańców, są wdrażane przez oba zakłady.
„Ochrona środowiska w Kopalni Turów, podobnie jak w całym turoszowskim kompleksie energetycznym, jest dla PGE najwyższym priorytetem. Z uwagi na swoje specyficzne położenie Kopalnia Turów od wielu lat prowadzi działania, które minimalizują jej wpływ na otaczające ją tereny. Tylko w ciągu ostatnich 5 lat aż 90 milionów złotych PGE zainwestowało w instalacje prośrodowiskowe ograniczające emisje pyłów z taśmociągów, emisję hałasu a także chroniące wody powierzchniowe i głębinowe” - zapewnia prezes zarządu PGE Wojciech Dąbrowski, i dodaje: „Warto przy tej okazji wspomnieć, że na granicy kopalni Turów i Republiki Federalnej Niemiec już od końca lat 80. funkcjonuje podziemny ekran, który od ponad 30 lat chroni wody Nysy Łużyckiej przed przedostawaniem się do kopalni i spełnia on w 100% swoją rolę. Podobny ekran budowany jest obecnie za 17 milionów zł na granicy kopalni Turów od strony czeskiej, co więcej, po zakończeniu budowy skuteczność tej podziemnej przesłony będzie monitorowana przez hydrogeologów zarówno z Polski i jak z Czech.”
Czy można zrobić więcej? Oczywiście że można. Ciągle testowane są i wdrażane nowe technologie minimalizujące uciążliwości obu zakładów na środowisko naturalne, m.in. ekrany czy tłumiki akustyczne, instalacje do zraszania zapobiegające pyleniu, wymiana krążników na przenośnikach taśmowych na krążniki cichobieżne – to tylko nieliczne spośród realizowanych działań przez PGE.
Na transformację gospodarczą regionu worka turoszowskiego połączonego z nieuchronnym zaprzestaniem funkcjonowania Kopalni i Elektrowni Turów z powodu wyczerpywania się złóż węgla, wymagany jest czas, w którym te procesy da się przeprowadzić na drodze ewolucji a nie rewolucji.